krystynagra krystynagra
45
BLOG

Stanieją czy nie stanieją ?Bez odpowiedzi

krystynagra krystynagra Polityka Obserwuj notkę 2
Chodzi oczywiście o mieszkania. Deweloperzy twierdzą, że taniej już być nie może, pośrednicy i analitycy rynku nieruchomości uważają, że do ożywienia popytu ceny jeszcze muszą spaść. I spadłyby – bo relacje takie, że  na 1 mkw lokalu potrzeba  minimum dwa, a właściwie trzy miesięczne przeciętne wynagrodzenia  mogą tylko  blokować sprzedaż mieszkań .
Tu zgadzam się z tymi, którzy twierdzą, że niezbędny dalszy spadek cen wyhamował skutecznie program „Rodzina na swoim” , którym za rządów PiS zastąpiono logiczną  ulgę inwestycyjną odsetkową . Ta  ulga   traktowała identycznie profesjonalnego inwestora np. dewelopera korzystającego z kredytu jak i obywatela , który nie prowadzi działalności gospodarczej ,a chce zainwestować w budowę mieszkania .
Ale program rodzina na swoim kłaniał się  własności i zakładał, że nawet niezamożni mogą zostać właścicielami .
Początkowo   pozwalał na dofinansowanie odsetek jedynie wtedy , gdy cena metra kwadratowego domu czy mieszkania   nie przekraczała uśrednionego  kosztu  metra kwadratowego w danym regionie . Praktycznie oznaczało to ,że dopłaty zostaną skierowane nie do ceny lecz do kosztu budowy .A więc beneficjentami programu mogli    być właściwie indywidualni inwestorzy budujący domy  jednorodzinne i to wyłącznie na własne potrzeby i za kredyt  , ewentualnie spółdzielcy w spółdzielniach mieszkaniowych, które – co do zasady – powinny swoim spółdzielcom budować mieszkania w cenie kosztu.
W tym czasie jednak ceny galopowały i nawet w spółdzielniach mieszkaniowych , które miały jakieś grunty budził się duch kapitalistycznego inwestora , który nie pełni żadnej misji ,lecz zarabia , zarabia , zarabia … 
Tak więc spółdzielnie    mieszkań  w cenie kosztu już nie budowały( kończyły im się zresztą zapasy terenów )  , indywidualni  inwestorzy budują raczej w mniejszych miejscowościach i na wsi   , a najboleśniej   brak mieszkań odczuwają mieszkańcy dużych miast , gdzie akurat  budowanie  nowych mieszkań zdominowali deweloperzy .Ale czy można wymagać od dewelopera , aby sprzedawał mieszkanie po koszcie wytworzenia? .Deweloper to przedsiębiorca , a nie instytucja charytatywna . Pracuje dla zysku ,bo bez niego przedsiębiorstwo się nie rozwija ,a na dłuższą metę – bankrutuje .Szybko okazało  się ,że  program „Rodzina na swoim” nijak nie przystaje do modelu budownictwa mieszkaniowego jaki  wykształcił się w praktyce. A wyśrubowane w latach 2007 – 2008 ceny spowodowały kompletny zastój w sprzedaży mieszkań .Trzeba przyznać ,że   rząd  PO „udoskonalił” program. Limit cenowy dopuszczający dopłaty do odsetek podniesiono o 30 proc. Ale i to było za mało w stosunku do cen z okresu boomu mieszkaniowego . Rząd dobrotliwie podniósł wskaźnik z 1,3 na 1,4 i tak na najtańsze i najmarniejsze nowe mieszkania zagwarantował   przynajmniej 40 procentową marżę . Program „Rodzina  na swoim” zyskał  uznanie przede wszystkim deweloperów , pośredników kredytowych  i banków . Nie omieszkali informować o nim  z zachwytem dziennikarzy i tak zachęty do korzystania z programu płyną z mediów każdego dnia, choć nie wiadomo jak długo ten zachwyt wytrzyma budżet państwa .
Programem „Rodzina na swoim” państwo dotuje  dziś  najbardziej potrzebujących : deweloperów oraz banki .I realizuje  program polityczny pod hasłem  : I ty zostaniesz właścicielem. Bo wg obowiązujacej dziś doktryny każdy powinien mieć własność i kapitał  ,choćby na raty spłacane przez 30 lat .Pierwsze osiem lat pomoże państwo – dwadzieścia dwa następne   lata  trzeba będzie płacić samemu .Raty raczej nie spadną ,gwarancji ,że  odpowiednio wzrosną dochody kredytobiorców - tez nie ma.   No , chyba ,że  program „Rodzina na swoim” wyżre budżet do tego stopnia ,że trzeba będzie dosztukować go dodrukiem pieniędzy .Wtedy – raty się zdewaluują , wynagrodzenia i świadczenia zwaloryzują i da się kredyt spłacić jak te spółdzielcze  31 grudnia 1989 roku( ale nie wszystkie ,tylko najwcześniej udzielone ).A potem to już tylko „ Balcerowicz musi wrócić”. Inny wariant wizji przyszłości może być taki ,że po ośmiu   latach  trzeba jednak będzie nadal spłacać kredyt a prywatne budżety mogą tego nie wytrzymać. Na szczęście mamy ustawę o upadłości konsumenckiej gwarantującą ,że   po licytacji mieszkania  coś trzeba rodzinie już nie „na swoim” zostawić na status lokatora .Bo na lokal socjalny raczej liczyć nie może .Ochrona lokatora tych „na swoim” nie obejmuje .
krystynagra
O mnie krystynagra

Ruda.Złośliwa.Ale mam dobre serce.Chyba

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka